Czasami w księgach kościelnych spotyka się historię zwykłych ludzi, niesionych falą wielkiej historii. W jednym wpisie w jemielnickich księgach kościelnych trafiłam na takiego człowieka. Był na tyle egzotycznym mieszkańcem Jemielnicy, że ksiądz poświęcił mu dwustronicową adnotację na marginesie księgi kościelnej. Oto ona:


„Tutaj jest wspomniany Franciscus Saluzzo po italiańsku jednak Salicco, pochodzący z księstwa Piemontu w Italii, z dystryktu Turyn, departamentu Po, mieszkaniec miasta Baudenasca, niedaleko miasta Pinerolo. Tutaj był żołnierzem sławnej armii, która prawie wszystkie europejskie prowincje poturbowała i smagała biczem na wyprawie sławnego i nazywanego niezwyciężonym Cesarzem Francji Napoleona Bonaparte, zaiste bicza Bożego biczującego narody Europy.

Baudenasca dziś.
W 1812 roku ruszył na wschód do Rosji, gdzie poniósł porażkę, częściowo przez głód, częściowo przez mróz. W strasznym stanie uciekł z Rosji w stronę Francji, aż do rzeki zwanej Elba, dostał się do niewoli do lazaretu francuskich żołnierzy w Jemielnicy, gdzie wśród panujących infekcji śmiertelnych uchował się od śmierci.”

Z informacji UG Jemielnica: na Zawodziu – dzielnicy Jemielnicy znajduje się cmentarz francuski z 1813 roku. W środku stoi pomnik z napisem w języku francuskim „Żołnierzom wielkiej armii zmarłym w latach 1812 – 1813”. Z informacji zapisanych w kronice parafialnej wiemy, że w 1813r. przybyło 1300 chorych francuskich żołnierzy, 900 z nich trafiło do Jemielnicy, a 400 do Błotnicy Strzeleckiej. Z 1300 żołnierzy zostało tylko 45, reszta zmarła na tyfus zarażając tym samym licznych mieszkańców wioski. Spoczywa tu 470 francuzów. (https://jemielnica.pl/2658/cmentarz-francuski.html)
„Następnie wraz z kilkoma ozdrowiałymi Francuzami powinien był powrócić do swoich kompanów, jednakże ukrył się w Jemielnicy, i zamieszkał wspólnie z Marianną Zbieg, która była praczką w lazarecie i z którą prowadził rozmowy i zakochał się w niej, którą też wziął za swoją żonę 18 października 1814 roku.”

Poniżej wpis z księgi chrztów: jak to w zwyczaju było (potwierdza to wiele wpisów w księgach kościelnych), już miesiąc później – 29.11.1814 – rodzi się pierwsza córka Francisca i Marianny – Francisca.

„Po jej śmierci wziął za żonę dnia 23.6.1816 Dorotheę z domu Krzyk.
31 maja 1818 wyjechał do rodzimej ojczyzny oddalonej o 150 mil niemieckich, a to z dwójką dzieci, które miał z pierwszą żoną Marianną Zbieg, i z potomstwem, które miał z drugą żoną Dorotheą Krzyk. Szczęśliwa wielkoduszna, niesamowita jest miłość małżeńska!
Jednakże wielkoduszność kobiet rzadko jest stabilna, a ich zdanie szybko się zmienia, co i w tym przypadku się potwierdziło. W następnym roku mąż, żona i dzieci wracają do Jemielnicy z Piemontu 24. maja 1819.
Wcześniej 1 kwietnia rozpoczęli życie ma modłę piemoncką, większość mieszkańców przywiozło swoje żony z powrotem, mieszkańcy tam żyją ma modłę moskiewską, dom był czarny od przygotowywania posiłków w piecu na środku mieszkania.”
Z lakonicznej uwagi można wyczytać między wierszami, że śląska żona Saluzzo po 2 miesiącach miała dosyć mieszkania „na modłę piemoncką”, czyli w okopconych sadzą izbach, a to od gotowania na palenisku w środku izby w żrącym dymie, jak to rzekomo było wtedy w zwyczaju u Moskalów, będących ówcześnie synonimem zacofania. Tak więc, nie zmienność nastrojów kobiety była przyczyną powrotu, a zdrowy rozsądek, aby wracać bardziej rozwiniętego regionu.
Po powrocie do Jemielnicy w roku 1820 rodzi się kolejna córka Ursula, tamże jest adnotacja, że Francisco jest szewcem.

[Dopisek w księdze]
„Tutaj zmarła druga żona Franciscusa Saluzzo Dorothea Krzyk 4.2.1841, ożenił się on więc z trzecią 4 czerwca 1841, Marianną wdowa po zmarłym Mathia Roskosch kowalu z Jemielnicy.”

Potomkowie Saluzzo pojawiają się w księgach aż do połowy 20 wieku. Kto wie, mieszkańcy Jemielnicy i okolic, może macie trochę z Włocha w sobie 🙂
p.s. podziękowania dla Sebastiana Ruszała w koordynacji tłumaczenia łaciny